To jest post jakiś tam

Są takie smaki z dzieciństwa, do których zawsze z rozrzewnieniem wracamy. Kuchnia niepowtarzalnych smaków, zapachów, potraw przygotowywanych z wielką pieczołowitością nazywana jest „kuchnią babci” i pomimo nowinek kulinarnych, które napływają do nas z całego świata, nigdy nie traci na swej atrakcyjności. Co więcej, potrawy takie zyskują coraz większą popularność. Dlaczego tak jest?

Smak tak przygotowanych dań niesie ze sobą nie tylko doznania kulinarne najwyższych lotów, ale wywołuje wspomnienia, za którymi ukryte są obrazy domu, świąt i biesiadowania przy wspólnym stole gdzie młode pokolenie spotyka się ze starszym.

I właśnie dlatego postanowiliśmy w naszej szkole przywołać to, co najlepsze w polskiej kulinarnej historii naszego regionu. Nasi uczniowie już niedługo odtworzą polskie, tradycyjne smaki. Nie będziemy jednak gotować rosołu, nie będziemy też lepić pierogów. Chociaż i to w przyszłości nie jest wykluczone. Nasza wyobraźnia i możliwości nie znają przecież ograniczeń.

Wśród wielu polskich rodzin, a nawet całych wsi, popularny był rytuał kiszenia kapusty. Zaczynało się od znalezienia odpowiednich beczek, zwykle wybierano taką z dębowych desek, ale zdarzały się też beczki z drewna  innych drzew liściastych.
Nasza beczka  o pojemności 100 litrów, jest wykonana z drewna dębowego. Uczniowie kształcący się w zawodach gastronomicznych w ramach pracy pozalekcyjnej, pod okiem nauczyciela przedmiotów zawodowych  ukisili dzisiaj  60 kg kapusty według starej i sprawdzonej receptury. Czekamy około miesiąca i zapraszamy na degustację.

To jednak na tym nie koniec, w przyszłości planujemy piec  prołzioki i podpłomyki, robić ser biały i masło oraz gotować stare, sprawdzone smakołyki naszych babć. Tym samym nasi uczniowie poznają proste, tradycyjne przepisy, sami będą uczestniczyć w procesie przygotowywania potraw. Liczy się samodzielność. Bardzo zależy nam, aby młodzi ludzie, przyzwyczajeni chyba bardziej do fast foodów, niż tradycyjnej kuchni docenili nasze polskie, niepowtarzalne przepisy i potrawy.

Prołzioki, o którym mowa  pojawiają się w przekazach ok. 150 lat temu. Placki te nazwę swoją wzięły od sody, nazywanej prołzą. Wypiekało się je na płycie pieca, dzisiaj często robi się je na patelni. My jednak, podążając za tradycją, wybraliśmy tę pierwszą opcję. Specjalnie zatem przygotowaliśmy piec, jaki dzisiaj można spotkać w starych kuchniach.

Podziel się: