To jest post jakiś tam

W dniach 23-24 sierpnia 2025 r. na Rynku w Starym Sączu odbędzie się XVI Starosądecki Jarmark Rzemiosła. Uczniowie naszej szkoły wraz z nauczycielami i pracodawcami po raz pierwszy wezmą udział w tej wielkiej imprezie na płycie starosądeckiego rynku. Przygotowaliśmy się do tego wydarzenia przez okres wakacyjny. Zbieraliśmy przedmioty, rozmawialiśmy o tradycji i przeszłości, aby tego dnia zaprezentować wyniki naszej pracy.

Znaleźć nas będzie można na stoisku  „Kuchnia galicyjska”, gdzie uczniowie , nauczyciele i pracodawcy Rzemieślniczej Branżowej Szkoły I stopnia im. Świętego Józefa CRR w Nowym Sączu, przygotowywać będą potrawy, opowiadać o tradycji i historii smaków naszego regionu i nie tylko.

Kuchnia sercem domu

Celem naszego przedsięwzięcia  jest przypomnienie bogatej tradycji, pokazanie jak w dawnych czasach, w prosty sposób przyrządzano potrawy, które do dziś cieszą się popularnością. Młode pokolenie wychowane w dobie Internetu, czesto nie ma już wiedzy,  jak dawniej radzono sobie w życiu codziennym. Ile pracy, siły i czasu wymagało przygotowanie posiłku czy chociażby wyprasowanie koszuli.

Na naszym stoisku zobaczycie narzędzia obecne niegdyś w każdym domu, dzisiaj już zapominane i oddawane do muzeum takie jak: praska do sera, dzieża….??? To wszystko można dzisiaj zakupić, zamówić. My jednak chcieliśmy znaleźć przedmioty z duszą, które  na co dzień były używane w domach.

Pragnęliśmy również odtworzyć wygląd tradycyjnej galicyjskiej kuchni, może nie tej z czasów chłopskiej pańszczyzny, ale tej w której jeszcze palono w piecu, wodę przynoszono ze studni, a dzieci pisania i czytania uczyły się przy lampie naftowej.

Zobaczycie tutaj  naczynia gliniane, suszone zioła, piękne, ręcznie wyszywane obrusy i inne drobiazgi mające za zadanie choć przez chwilę przenieść nas w czasie. Chcemy to wszystko ocalić od zapomnienia, przenieść na serce starosądeckiego rynku garść wspomnień. Chcemy również, aby  kuchnia ożyła choć na chwilę, w piecu zapłonął ogień, a goście starosądeckiego święta mogli skosztować regionalnych specjałów.

Bogactwo smaków

Pierwszego dnia jarmarku serwować będziemy  kiszoną kapustę. Warzywo to odgrywało duże znaczenie  w dawnej  kuchni, jak również w spiżarni. Mówiono: „Lepsza w domu jest kapusta, niż w obczyźnie kura tłusta” (Kisielewski, 1850, s.5).

W każdym domu była zawsze beczka z kapustą. Zatem w naszej kuchni obecność jej jest obowiązkowa. Kiszona kapusta stanowiła zabezpieczenie przed zimowym głodem, dostarczała cennych witamin, a z jej przygotowaniem wiąże się cały rytuał. Czynność kiszenia kapusty była okazją do spotkania z sąsiadami, rozmów W październikunależało kapustę zwieść z pola a następnie poszatkować czyli okrążać ręcznie. Później służyła do tego mechaniczna szatkownica. Warstwy kapusty zasypywano solą i deptano bosymi stopami. Zajęcie to powierzano czasami dzieciom, które miały przy tym niezłą uciechę. Udeptujący musiał przyłożyć się do pracy, bo reszta domowników patrzyła i dogadywała.

Po skończonej pracy na wierzch wypełnionej beczki dawano lniane płótno, a na dębową okrągłą deskę przeciętą na pół. Wszystko to dociskano ciężkim kamieniem. Następnie nakrywano czystym płótnem i przewiązywano sznurkiem z płótna.

W kuchni zaprezentujemy również metodę produkcji masła i sera. Jak dawniej robiono masło kiedy jeszcze nie było takich super promocji w marketach , ba takich sklepów, nie było jeszcze na mapach… świata…?

Starsi pamiętają, ale młodsi mogą już nie wiedzieć, że masło sporządzano w naczyniu zwanym maselniczką {maśniczką}, gdzie ubijano kwaśną śmietanę, tak długo aż wytworzyły się grudki tłuszczu.

Po ubiciu masło formowano w osełkę lub kształtowano w specjalnej  czasem rzeźbionej prostopadłościennej  lub muszlowatej formie.

Przykre było to, że w chłopskich chatach masło było rarytasem prawie niedostępnym. Zrobione masło zabierano na targ i sprzedawano, by móc kupić najpotrzebniejsze rzeczy: sól, zapałki, odzież, buty.

Jak pisał w „Pamiętnikach chłopów” L. Krzywicki: niech Bóg broni, żeby dziecku pokazać masło, bo trza sprzedać, bo jeżeli dzieciom masła, to by musiało nago i boso chodzić […]

Podobnie zresztą było z jajkami i serem.

Coś na ciepło czyli zupy

Kolejnym daniem przygotowywanym w naszej kuchni będzie żur na zakwasie. To danie, kojarzone z Wielkanocą było kiedyś powszechne w domach. Jak podają źródła żurek powstał na Śląsku, a jadano go tam nawet kilka razy dziennie. Żur jest zupą, za której kwaśny smak odpowiada prawidłowo przygotowany zakwas chlebowy, którym zagęszcza się mięsny lub mięsno-warzywny wywar. Według staropolskiej receptury powinien być on przyrządzany z mąki żytniej.

Zaserwujemy również kwaśnicę, tradycyjne góralskie danie będące połączeniem kwaśnej kapusty i mięsa. Obok zup pojawi się jeszcze Chrzanówka zwana również święconką. Dawniej podawano ją jako danie główne po powrocie z mszy rezurekcyjnej – bo zgodnie z nakazami religii, nie wypadało gotować w Niedzielę Wielkanocną. Dlatego gotowano ją z tego co był w wielkanocnym koszyku.

Przygotowujemy również barszcz. Potrawa ta podawana z różnymi dodatkami pojawiła się w Polsce w XVI wieku a tak o niej pisał Mikołaj Rej: „Barszcz nasz polski znajomszy jest każdemu u nas, w Rusi, w Litwie, w Żmudzi, a niźli by się mógł z okolicznościami swymi opisać. Do lekarstwa i do stołu użyteczny, jest barzo smaczny. Bądź sam tylko warzony, bądź z kapłonem albo innymi przyprawami, jako z yaycy [jajami], ze śmietaną i jagły.

Placki, placuszki, podpłomyki.

W kuchni galicyjskiej, podhalańskiej nie mogło zabraknąć góralskiej bryjki. Danie to podawano zazwyczaj na śniadanie, głównym składnikiem była mąka dowolnego rodzaju, zagotowana z wodą na słono lub na słodko. Z zagotowanej masy powstawał budyń, który wykładano na talerz i okraszano słoniną, masłem lub boczkiem. W książce Zdzisławy Zegadłówyny pt. „Kuchnia góralska”odnajdziemy słowa przyśpiewki :

„Joty z przecie
ślubnego miłujem,
na rano i wiecór
bryjke mu gotujem.

Kiese bryjki poje,
popije zyntycy,
do roboty krzepki
i figlów mu się kce”.

Będą również placki podawane na słono lub słodko – jak kto lubi.  W piecu będą przygotowywane podpłomyki czyli proste placki z mąki i wody z cukrem i śmietaną. Pojawią się prołzaki – dobrze już znane bywalcom kulinarnych festynów czyli placuszki, pieczone na blaszce, przypominające chleb. Zaserwujemy również herbatki z lipy, mięty, pokrzywy, dziurawca i melisy. Dawniej zioła te rosły w każdym przydomowym ogródku, w czasach kiedy nikomu jeszcze nie śniło się o strzyżeniu trawnika.

Zapraszamy serdecznie na degustacje. Oprócz wymienionych tu potraw będą jeszcze różnego rodzaju przekąski jak chociażby ziemniaki z pieca z masłem i z czosnkiem niedźwiedzim, pierogi i pyzy.

Mamy nadzieję, że nasza kuchnia będzie przez Państwa odwiedzana. Jej prostota zadziała orzeźwiająco i zapamiętacie ją Państwo na długo. Bo przecież o to nam chodzi! Aby ocalić od zapomnienia to, co jeszcze wczoraj było codziennością.

Serdecznie zapraszamy!

Podziel się: